Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć, że fascynują mnie rośliny. A w szczególności ich ciekawe historie, oraz ich niezwykłe medyczne właściwości. Dlatego też od dawna planowałam odwiedzić Ogród roślin medycznych - przy Royal Colledge of Physcician. Niestety ogród, chociaż w 80% widoczny z ulicy, nie jest zwykle dostępny dla szerszej publiczności. By go zwiedzić należy wcześniej umówić się na wizytę - a wycieczka po nim będzie darmowa.
Mnie udało się go zwidzić w ramach Open Square Garden - dzięki któremu zwiedziłam min. ogród na dachu Cannon Bridge, o którym pisałam tutaj KLIK.
Royal Colledge of Physicians - czyli w wolnym tłumaczeniu Uniwerstet Medyczny. Znajduje się w jednej z najbardziej prestiżowych dzielnic Londynu. A od Regent's Park dzieli go tylko jedna niezbyt szeroka ulica. Sam College znajduje się przy jednej ( ślepej ) ulicy, i obejmuje szereg budynków, o różnym stylu architektonicznym.
Najpiekniejsze, i najbardziej charakterystyczne dla tej dzielnicy są białe Georgian Houses - przepraszam nie znalazłam odpowiedniego określenia tego typu stylu po polsku. A styl gregoriański, jakoś bardziej pasuje mi do kościołów, niż do tych cudownych domów.
Jest też dużo bardziej nowoczesne skrzydło, z kamiennym patio, i licznymi rzeżbami.
Ogród, to tak naprawdę niezwkła kolecja ponad 1000 różnych roślin. Każda z nich jest mniej, lub bardziej powiązana z medycyną.
Znajdziemy tu zatem roślin, wykorzystywane w medycynie ludowej, jak i te, które dały podstawy współczesnym lekom. Roślin, które stały się surowcem na bandaże. Lub najzwyczajniej w świecie ich łacińska nazwa upamietnia znanych, i cenionnych medyków. Znajdziemy tu zatem rosliny z rodzaju, Rudbeckia - od nazwiska Rudbeck, Dahlia - Dahl, Fuchia - Fusch , Kniphophia -Kniphoph , czy Zinnia - Zinn.
Sam ogród został zaprojektowany w 2005 roku Dannys Lasdun, i w swoj założeniu miał stać się atrakcyjnym miejscem spotkań, i odpoczynku dla pracowników instytutu. Jak, i miał uwiecznić ponad 500 letnią historię medycyny.
Czy mu się udało? Zobaczcie sami.....
Jak dla mnie ogród jest kwintensecją stylu angielskiego. Znajdziemy tu zatem klasyczne traniki, rabaty blinowe, mini łąkę kwietną jak i strzyżone żywopłoty. Są też wysokie drzewa, jak i te mniejsze w ozdobnych donicach.
Uzupełnioną ciekawymi elementami małej architektury ogrodowej.
Co urzekło mnie w tym ogrodzie. To fakt, że nie ma tu rzadnych wyszukanych odmian. Wszystko opiera się na "prostych" gatunkach, które czasami tworzą zaskakujące połączenia.
Wszystkie rośliny są dokładnie opisane. Royal College of Physician prowadzi ich dokładny rejestr, który udostępniany jest między innymi w celach naukowych.
Najbardziej spodobała mi się część tuż przy Georgian houses. Starsza część Collegu składa się z kilku domów połączonych w jedną całość. A ogród tutaj składa się właściwie z serii małych przedogródków. Każdy z nich poświęcony innej rodzinie botanicznej.
Bujna, nasycona zieleń intensywnie kontrastuje z bielą budynków. Wszystkiego dopełniają czarne elementy żelaznych ogrodzeń.
Mało jest w tej części roślin kwitnących. A te które są ciekawie dopełniają całości. Zamknięte w regulrnych bukszpanowych obwódkach.
Chociaż rośliny w ceramicznych donicach, jest chyba jedna z moich ulubionych form prezentacji nietypowych, często pomijanych roślin.
Ogród jak mało który zainspirował mnie do dalszych poszukiwań na odnośnie pochodzenia, i znaczenia wielu roślin, w naszej kulturze.
Bo kto by pomyślał, że nazwa popularnych Piwoni pochodzi od greckiego Paeona - boga medycyny, i uzdrawiania.
Na koniec jak zwykle zostawcie komentarz na dole.
I podzielcie się swoją opinią na temat tego ogrodu.
Odwiedzilibyście?
Pozdrawiam serdecznie.
XOXOXO