czwartek, 26 lutego 2015

Czy to już wiosna?

Chyba żadna pora roku, nie jest tak, wypatrywana, przez wszystkich jak wiosna.
Po dłuższej, lub dla niektórych krótszej, mroźnej, lub deszczowej zimie, każdy z niecierpliwością spogląda za okno. Jest już? Czy nie ma ?


Podobnie jest ze mną. Od kilku dobrych tygodni, nerwowo przytupuje nogami, i zastanawiam się: siać już, czy jeszcze nie? Bo niby już koniec lutego, ale temperatura jeszcze nie ta, a i słońce niezbyt jeszcze wysoko... Chyba trochę się jednak wstrzymam, bo nasiona, które będę wysiewać należą do gatunków tropikalnych, a te potrzebują ciepła, i słońca.

Tymczasem wokół mnie powolutku, po cichutku, skrada się wiosna.
Najpierw pojawiły się Ranniki zimowe (Eranthis hyemalis).


Tuż za nimi pojawiły się różnej maści Krokusy (Crocus sp.). Te ze zdjęcia poniżej to odmiana 'Remembrance' o pięknych, dużych, i intensywnie fioletowych kwiatach.


W cieplejszych miejscach zaczynają kwitnąć też Narcyzy (Narcissus sp.).  Kwiaty wyjątkowo popularne w Wielkiej Brytanii. Niedługo będą tu ich całe pola.


W zieleni miejskiej pojawiły się już pierwsze Pierwiosnki, lub jak kto woli Prymule (Primula sp). W tym roku królują biało - żółte nasadzenia.

  

Niezłomnie kwitną też Ciemierniki (Heleborus sp),

 

oraz  Kamelie japońskie (Camelia japonica). Ich piękne przypominające Piwonie kwiaty, nijak nie pasują do otaczającego nas jeszcze chłodu.

 
 

Obudziły się też pszczoły, które zmęczone zimową nudą w ulu, wybierają się już pierwsze wiosenne spacery.


Brakuje jeszcze tylko słońca, gdyż bez przerwy pada.  A wszystko, co widać pewnie po zdjęciach jest niemiłosiernie mokre. No ale cóż, taki jest tutaj klimat.



Wypatrując słońca. Pozdrawiam Was Serdecznie.
XOXOXO

 

niedziela, 15 lutego 2015

Urban foxes czyli miejskie lisy.

"Rudy ojciec, rudy dziadek. rudy ogon to mój spadek..."  Ten dziecięcy wierszyk autorstwa J. Brzechwy, przychodzi mi za każdym razem do głowy, gdy na mojej drodze staje Lis.

zdjęcie pochodzi z pixabay.com

No dobra powiecie, ale jak często spotykasz na swojej drodze rudego lisa?
Tu was pewnie zaskoczę, albo i nie :) Prawie codziennie! Przed 6 rano, w drodze do pracy towarzyszy mi rudy lis. I nie jest to widok bynajmniej dziwny, gdyż w miastach Wielkiej Brytanii, żyje ich prawie 30 000.
W Londynie jest ich oczywiście najwięcej ok 16 szt na milę kwadratową (ok 2,6 km kwadratowego), a terytorium jednego lisa może zajmować powierzchnie nawet 400, wprawdzie niewielkich, ale jednak ogrodów.

Lisy w miastach mieszkają z nami od lat 40-tych XX w. Wielu ludzi nadal nie może pogodzić się z ich obecnością. Przyznam szczerze, że i dla mnie, tuż po przyjeździe do UK widok lisów, biegających o zmroku po ulicy, lub lisich szczeniąt bawiących się w ogródkach przydomowych był czymś szokującym.  No bo jak to, dziki lis tak blisko ludzi! Na pewno ma wściekliznę! Z czasem przekonałam się, że wścieklizna, w UK praktycznie nie występuję, oraz miejskie lisy są zwykle niegroźne.  Owszem co jakiś czas, na łamy brytyjskiej prasy trafiają informację na temat pogryzień ludzi, szczególnie małych dzieci przez lisy. Są to na szczęście przypadki odosobnione. Jeśli zachowamy zdrowy rozsądek, i będziemy trzymać się od lisów na bezpieczną odległość, jedyne co nam grozi na pewno, to od czasu do czasu zdemolowany śmietnik, rozkopany ogródek, i przeraźliwe piski (przypominające płacz małego dziecka), gdy walczą o terytorium.

Lisy są zwierzętami chronionymi prawnie, ale ich zabijanie, lub wywożenie z miast, jest praktycznie bezcelowe, gdyż na miejsce jednego pojawia się zwykle kilka innych osobników, chętnych do przejęcia terytorium.

Nie pozostaje nam zatem nic innego niż pogodzić się z faktem, że już chyba na stale wpisały się w wielkomiejski krajobraz Wielkiej Brytanii.
Dodam jeszcze, że miejskie lisy mają także swoje zalety. W naturalny sposób ograniczają populację niechcianych gołębi, i szczurów!

A jakie są wasze przemyślenia na ten temat? Czy zaakceptowalibyście lisy biegające po centrum Krakowa, Warszawy, czy Poznania. Czy wolelibyście, by jednak pozostały na terenach mniej zurbanizowanych?

Na podsumowanie, wklejam zdjęcie uroczego lisiego szczeniaka, którego zabawy, już niedługo będę mogła podglądać w naszym komunalnym ogródku :)

zdjęcie pochodzi z pixabay.com

Pozdrawiam serdecznie.
XOXOXO

czwartek, 5 lutego 2015

Cymbidium po raz drugi.

Pamiętacie mój październikowy post dotyczący Cymbidium? Wówczas z balkonu, do kaktusiarni wróciło kilkadziesiąt storczyków. Letni spoczynek wpłynął na nie bardzo korzystnie, i teraz w styczniu, odwdzięczają się ogromną ilością kwiatów.

 

Niby wszystkie należą do jednego gatunku, a jednak.... każdy jest inny, i każdy piękny!



 





Oprócz 'typowych' kolorów kwiatów, są też te rzadziej spotykane w świecie roślinnym, takie jak piękne brązy z domieszką różu czy...


żółcie, z zielenią.


I tylko intensywnie żółte jakby zapomniały, że jest już styczeń, i pora już rozkwitnąć!


Oprócz samych Cymbidium, bardzo lubię też kontrast jaki pojawia się przy zestawieniu mięsistych płatków storczyków, z kolczastymi kaktusami w tle. W naturze nigdy by się ze sobą nie spotkały, u nas żyją sobie obok siebie w zgodzie.



Gdybym jeszcze przez ekran komputera mogła przesłać wam, ten cudowny zapach, który unosi się w tym miejscu...

Pozdrawiam serdecznie
XOXOXO