poniedziałek, 30 lipca 2018

Mam dylemat...

Od kilku tygodni mam dylemat, a dokładnie od 3. Nie mogę zebrać się do pisania bloga.             I chociaż  w aparacie piętrzy się stos zdjęć, z wielu ciekawych miejsc, które odwiedziłam w ciągu przeciągu ostatnich kilkunastu tygodni. Jakos nie moge sie zdecydować....
To chyba przez ten upał. W Anglii nie padało od 7 tygodni, jest potwornie, jak na ta część świata gorąco, a co gorsze duszno. Nie chce się nic. Wszyscy są mega zmęczeni, po upalnych dniach, i parnych  nocach....
EDIT:  Redagując tego posta właśnie zaczęło  padać, i jest to nieskromnie mówiąc najprzyjemniejsze uczucie od kilku tygodni.

W życiu zawodowym szykują się też spore zmiany, i natłok obowiązków sprawia, że każdego dnia coraz trudniej zabrać się mi do pisania... Przede wszystkim nie potrafię zdecydować się na temat, a tych w mojej głowie nie brakuje.

Dlatego prosze Was o pomoc, i podpowiedz. O czym chcielibyście poczytać w następnym artykule na moim blogu. Możliwości są trzy:

1.  Relacja z największej, londyńskiej,  dopiero co pięknie odnowionej Palmiarni, w Królewskich Ogrodach Botanicznych Kew.



2. Relacje z jednego, z niezwykłych  ogrodów, które odwiedziłem w trakcie trwania Open Garden Weekend w czerwcu. Zwiedzilam ich kilkanascie, i na pocztątek wybiorę ten najciekawszy, i najpiękniejszy moim zdaniem.



3. Czy z relacje z tegorocznej wystawy RHS Hampton Court, i moich przemyśleń na jej temat.


Z czasem oczywiście pojawią się wszystkie z tych  artykułów, ale póki co podpowiedzcie od którego tu zacząć. 
Głosować możecie do 5 sierpnia, w komentarzach pod tym artykułem, lub na moim social media. 
Zwycięży,i jako pierwszy ukaże się oczywiście artykuł z największą liczba głosów.

Pozdrawiam serdecznie,
XOXOXO 

poniedziałek, 2 lipca 2018

Niebanalne rośliny #2 Pozłotka kalifornijska (Eschscholzia californica)

Jest rok 1816, gdzieś  u wybrzeży Kalifornii, na rosyjskim statku badawczym Ruryk siedzi dwóch przyjaciół Johann Friedrich Eschscholz, oraz Adelbert von Chamisso.
Właśnie wrócili z stałego lądu. Wraz z nimi na statek trafiły steki, często nieznanych roślin.


Jednym z nich była Pozłotka kalifornijska, zwana też Maczkiem kalifornijskim. Do 1816 roku znana tylko ówczesnym mieszkańcom Kalifornii, i w ogóle niesklasyfikowana.
W 1820 roku, w końcu oznaczona przez Chassimo, i nazwana na cześć jego najlepszego przyjaciela Eschscholzią kalifornijską (Eschsocholzia californica).


Nazwa Eschscholzia przyprawia mnie wręcz o dreszcze, i nie zdajecie sobię sprawy, ile razy można zrobić błąd w pisowni jednego tylko wyrazu. Dlatego by ukoić moje skołatane nerwy, ale także by i Wam czytało się lepiej Eschscholzię (wrrr...dlaczego ja to sobie robię) od tej pory będę nazywać Pozłotką. Określenie Maczek, jakoś do mnie mało przemawia, chociaż należy do tej samej rodziny Makowatych. To polska nazwa Pozłotka bardziej oddaje charakter tych roślin.


Zwykle cztery pomarańczowe płatki, błyszczą się w słońcu, niby pokryte cienką warstwa złota (pozłotka włąśnie). Na świecie występuje wiele odmian  Pozłotki. Różnią się one między sobą budową kwiatu, oraz jego kolorem.


Są zatem kwiaty pojedyńcze, o charakterystychnych dla tego gatunku, czterech płatkach. Jak i odmiany półpełne, gdzie płatków, jest już więcej. Są kwiaty o kolorze kości słoniowej, fioletowe, żółte, czerwonawe, rzadziej różowe, ale przede wszystkim pomarańczowe.


Pozłotka najlepiej roślnie na miejscach słonecznych, glebach lekkich, piaszczystych. świetnie wygląda na róznego rodzaju skalniakach.
Słabo radzi sobie nawet w najmniejszym półcieniu. Nie ma wówczas szan na kwitnienie.


W swojej rodzimej Kalifornii, pokrywa ogromne przestrzenie, tworząc morze pomarańczowych kwiatów. Najbardziej znany Antelope valley Califonia Poppy Reserve póżna wiosną- wczesnym latem pokrywa się w całości prawie 706 ha Maczków kwitnących jednocześnie.


Maczek kalifornijski jest rośliną jednoroczną. Najlepiej sprawuje się wysiany z nasion, wprost na miejsce docelowe. Chodziaż dobrze wschodzi w rozsadniku, słabo znosi pikowanie, a póżniej wysadzanie na miejsce stałe.


Nie dajcie się jednak zwieść tej niewielkiej roślince. Raz wprowadzonego do ogrodu, bardzo trudno się go póżniej pozbyć. Sprawy nie ułatwiają jego torebki nasienne, które pod wpływem najmniejszego nawet dotyku wyrzucają nasiona na spore odległości.
A, że nasiona (przynajmniej tu w UK) zimują dobrze, chcąc czy nie chcąc macie gwarantowane kilka następnych lat wraz z Pozłotką.


Na koniec dodam jeszcze, że Eschscholzie są bardzo cennymi roślinami pożytkowymi pszczół, ze względu na bardzo dużą produkcję pyłku.
Dlatego może warto zaprosić go do Waszych ogrodów?

Zdjęcia Pozłotek z dzisiejszego postu zostały zrobione, w Kew Gardens, na skalniaku obok Princess of Wales Conservatory.
Pozdrawiam serdecznie.
XOXOXO