Zacznijmy jednak, od suchych faktów. Bruksela jest stolicą Belgii, i zarazem największym miastem tego dość niewielkiego kraju. Liczy sobie ok 1,2 mln mieszkańców, i jest siedzibą Parlamentu, i Komisji Europejskiej.
W moim odczuciu miasto, charakterem, bardzo przypomina nasz rodzimy Kraków.Z racji tego, że jest dość niewielkie, na jej zwiedzenie wystarczy zaledwie 2-3 dni. Stare centrum dzieli się na tzw. górne i dolne miasto, gdzie zlokalizowanych jest większość znanych zabytków. Oprócz nich jest także dość spora ilość różnego rodzaju parków, i skwerów.
Nie byłabym sobą gdybym nie zwiedziła chociaż części z nich.
Zapraszam więc na wycieczkę!
Niestety w trakcie zwiedzania padł nam aparat i niektóre zdjęcia mogą być kiepskiej jakości, przez co z góry przepraszam.
Zapraszam więc na wycieczkę!
Niestety w trakcie zwiedzania padł nam aparat i niektóre zdjęcia mogą być kiepskiej jakości, przez co z góry przepraszam.
Jednym z największych parków w centrum Brukseli jest Cinquateriaire. Stworzony w XIX wieku przez króla Leopolda II, dla upamiętnienia 50 rocznicy odzyskania, przez Belgię niepodległości.
Park zajmuję powierzchnię ok 30 ha. Ma bardzo symetryczny układ z główna aleją, do której zbiegają się alejki boczne. Nad parkiem góruje majestatyczny Łuk Triumfalny stworzony w 1905 roku przez Panów Vicontte i Lagane. Do Łuku przyklejonych jest kilka bardzo ciekawych muzeów min. Motoryzacji, Awiacji czy Wojska.
W parku znajdziemy min piękne aleje, i żywopłoty laurowe. Niestety próżno tu szukać ciekawego placu zabaw dla dzieci, co jeszcze szczególnie zaskakujące, iż park jest chyba ulubionym miejscem wypoczynku rodzin z dziećmi.
Idąc w stronę centrum mijamy budynki Komisji Europejskiej i skwery tuz przy niej. I tu spore zaskoczenie. Chociaż ciekawie zaprojektowane, niestety są raczej w opłakanym stanie. Sporo chwastów, martwe, i przerośnięte rośliny. Jednym spory nieład i zawód.
Miejsce to ratują jedynie piękne trawy z gatunku Pennisetum alopecuroides.
Udowadniają one tym samym, że są to rośliny praktycznie niezniszczalne, i pięknie rosną w praktycznie każdych, nawet najbardziej ekstremalnych warunkach.
Idąc dalej w stronę centrum po około 15 minutowym spacerze dochodzimy do Parku Brukselskiego, oraz przylegającego do niego Pałacu Królewskiego.
park został po raz pierwszy otwarty w 1776 roku. Z racji jego położenia nazywany jest często płucami Brukseli. To tutaj odbywają się rożnego rodzaju wystawy, oraz koncerty.
Park ma bardzo naturalistyczny charakter. Znajdziemy tu klika fontann oraz alei Kasztanowych (niestety mocno zaatakowanych przez Szrotówka). Mimo,że Park zwiedzaliśmy w piękny, słoneczny dzień, wydał on nam się dość mroczny, i mało przyjazny. Niestety nie zachęcił nas, by pozostać w nim dłużej.
Jak już wcześniej wspomniałam do Parku Brukselskie go przylega Pałac Królewski, który jest zachwycający! Belgijska Rodzina Królewska udostępnia Pałac turystom, co roku, w trakcie swoich letnich wakacji. Nam udało się zwiedzić go ostatniego dnia. Pałac można zwiedzać za darmo. Największe wrażenie, w Pałacu robi tzw. "Heaven of Delight',czyli sufit w jednej z komnat, który został wyklejony milionami kolorowych skorupek chrząszczy!
Wracamy na wcześniej ustaloną trasę, w stronę Sablon. Po drodze mijamy niewielki, i uroczy Egmont Park. Park znany jest głównie dzięki rzeźbie Piotrusia Pana, chętnie odwiedzanej przez dzieci.
Świecące królicze uszy świetnie pokazują, dokąd sięgają małe dziecięce rączki.
W parku znajduje się także średniowieczna studnia, która służyła do dostarczania wody miastu oraz oranżeria.
Park, mimo bliskości ulicy jest bardzo cichy, a prowadzą do niego znowu schody, z niezliczoną ilością stopni.
Idąc dalej w stronę centrum po około 15 minutowym spacerze dochodzimy do Parku Brukselskiego, oraz przylegającego do niego Pałacu Królewskiego.
park został po raz pierwszy otwarty w 1776 roku. Z racji jego położenia nazywany jest często płucami Brukseli. To tutaj odbywają się rożnego rodzaju wystawy, oraz koncerty.
Park ma bardzo naturalistyczny charakter. Znajdziemy tu klika fontann oraz alei Kasztanowych (niestety mocno zaatakowanych przez Szrotówka). Mimo,że Park zwiedzaliśmy w piękny, słoneczny dzień, wydał on nam się dość mroczny, i mało przyjazny. Niestety nie zachęcił nas, by pozostać w nim dłużej.
Jak już wcześniej wspomniałam do Parku Brukselskie go przylega Pałac Królewski, który jest zachwycający! Belgijska Rodzina Królewska udostępnia Pałac turystom, co roku, w trakcie swoich letnich wakacji. Nam udało się zwiedzić go ostatniego dnia. Pałac można zwiedzać za darmo. Największe wrażenie, w Pałacu robi tzw. "Heaven of Delight',czyli sufit w jednej z komnat, który został wyklejony milionami kolorowych skorupek chrząszczy!
W przeciwieństwie do wnętrza, bezpośrednie otoczenie Pałacu, które ma charakter wgłębnika, niestety mnie nie zachwyciło. Chociaż bardzo starannie wypielęgnowane, jest po prostu nudne. Żywopłoty, w parterach kwiatowych, są mieszankom różnych bardzo pospolitych roślin (głównie Ligustru). Gdzieniegdzie, bez ładu i składu podosadzane są Hortensje. Całość dobija coś na kształt dziwnie strzyżonych rzeźb/żywopłotów pod ścianami wgłębnikach. Na starszych zdjęciach widać, że jest to stosunkowo nowy, i moim zdaniem nie potrzebny dodatek.
Ale... pozostawiamy Pałac za sobą i podążamy w strony dzielnicy zwanej Sablon. Ponieważ, w naszej rodzinie nic, nigdy, nie idzie zgodnie z planem zboczyliśmy trochę z obranej trasy w stronę Mont des Art. Dzielnicy artystów.
Naszym oczom ukazał się wówczas przepiękny widok, na tę część Brukseli, oraz zlokalizowany na niewielkim wzgórzu bardzo klasyczny, jednak bardzo nowoczesny ogród. Silnie inspirowany klasycznymi ogrodami włoskimi. Ogród ma bardzo symetryczny układ, znajdziemy tu palmety włoskie z Platanów, Topiary z Bukszpanów, oraz piękne partery kwiatowe. Dostać się tu nie jest jednak łatwo, z każdej strony czeka nas do pokonania spora ilość schodów. Jednak naprawdę warto.
Świecące królicze uszy świetnie pokazują, dokąd sięgają małe dziecięce rączki.
W końcu docieramy do celu naszej podróży - Sablon, a przy nim moim zdaniem najpiękniejszy park w Brukseli czyli Petit Sablon.
Park po raz pierwszy otworzono w 1879 roku, i osobiście kojarzy mi się z Tajemniczym Ogrodem.
Wejście do Parku otoczone jest 48 kolumnami, z rzeźbami z brązu, które przedstawiają starożytne profesje, którymi kiedyś trudnili się mieszkańcy Brukseli, i które przyniosły dobrobyt temu miastu.
Po przekroczeniu bram na naszym oczom ukazuje się cudowny, pięknie wypielęgnowany skwer, znowu mocno nawiązujący do stylu włoskiego. Strzyżone żywopłoty, obwódki bukszpanowe, piękne białe Kosmosy, i bardzo pięknie utrzymane trawniki, to wszystko składa się na unikalny charakter tego skweru.
Na niewielkim wzniesieniu, na tle żywopłotów z Bluszczu znajduje się 10 bardzo ciekawych rzeźb. U podnóża stoi za to piękna fontanna zwieńczona rzeźbą Hrabiego Egmont i Hornes straconych na szafocie 5 czerwca 1568 roku, z powodu ich oporu przed hiszpańską dominacją.
Skwer zwrócony jest w stronę Kościoła NMP, i znów mimo bliskości ulic jest bardzo cichy i przytulny. W sam raz na relaks po męczącym dniu.
Na koniec wrzucam jeszcze kilka ciekawych aranżacji kwietników, które napotkaliśmy po drodze, i z ciekawością czekam na Wasze propozycje jakie miasta polecacie na krótki weekendowy wypad.
Pozdrawiam
XOXOXO
Piękne wszystkie fotografie, a najbardziej podobają mi się zaaranżowane kwietniki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję :) Kwietniki były naprawdę ciekawe, takie swojsko - egzotyczne.
UsuńPiękne te tradycyjne ogrody, takie enklawy zieleni w wielkim mieście. Nowoczesne są jakby dopełnieniem budynków, szkoda, że niezbyt zadbanym.
OdpowiedzUsuńA, jeszcze się uśmiechnę o większe zdjęcia na blogu, są takie ładne..
pozdrawiam,
m.
I jeszcze: miasta na weekend (ogrodowo): Praga, Berlin, Wrocław, Sztokholm...
UsuńOoo w żadnym z nich jeszcze nie byłam , więc chętnie któreś odwiedzimy. Zdjęcia postaram się dodawać większe :) Pozdrawiam
Usuń