środa, 20 maja 2015

Sky Garden...

Powiem szczerze... Wyrosła nam (całkiem dosłownie) pod bokiem konkurencja!

 

W samym sercu City na 35 piętrze wierzowca otworzono Palmiarnię - tytułowy Sky Garden, choć w moim odczuciu jest to bardziej ogród pod dachem niż tradycyjna palmiarnia - ale o tym za chwilę.


Wiedziona potworną ciekawością, oraz chęcią sprawdzenia konkurencji (tak, tak Ogrodnicy też to robią) wybralam się pod adress Fenchurch Street 20.

 

Sama wyprawa nie należała , jednak do najprostszych. Z kilkudniowym wyprzedzeniem musiałam zabookować bilet wstępu, na szczęsie udało się bez zbytnich ceregieli. 


Po przybyciu na miejsce spotakała mnie ogromna kolejka do wejścia, i ochrona sprawdzająca bagaże, niczym na lotnisku... Hmmm... już w tym momencie, powinno mi to, dać sporo do myślenia... No cóż po 20 minutach stania w kolejce, w końcu udało mi się wyjechać na 35 piętro.


To co zobaczyłam, wcale jednak nie zaparlo mi dechu, w piersiach - a szkoda! Bo na to liczyłam!
Moim oczom ukazał się całkiem ładny, i zgrabnie zaprojektowany ogród silnie inspirowany roślinnościa Morza Śródziemnego, oraz Południowej Afryki - to w słonecznej cześci.


W tej bardziej cienistej zauważyć można wpływy nowolzeladzkich lasów Paproci drzewiastych (Diksonia antarctica), i nic poza tym.


Jak na przestrzeń, która wygrwa nagrody, spodziewałam się trochę więcej. Choć przyznać muszę że samo ukształtowanie przestrzeni, i to jak wpisuje się w londyńskie widoki jest bardzo interesujące.

 

Jednak z ogrodniczego punktu widzenia jest tutaj nieiwele. Rośliny mocno się powtarzają. Niektore kiepsko dobrane do warunków. Zbyt wysoka temperatura powoduje u nich zbyt szybki wzrost i wyciąganie się łodyg i liści. Niektóre z nich Dioon spinulosum ciepią z niedostaku wody, a na dobitkę szerzy się wśród nich przędziorek,oraz opuchlaki.


Dodatkowo urok tego miejsca psuła ogromna masa ludzi, i dudniąca muzyka. Czułam się jak na dworcu kolejowym... No cóż...

 

Ogród jest stosunkowo młody, zaledwie kilku miesięczny, więc miejmy nadzieję,że otrząsnie się ze swoich przejściowych kłopotów, bo mimo dość pesymistycznego wydżwięku tego posta, naprawdę życzę im jak najlepiej, bo wiem ile czasu, i zaangażowania potrzeba do utrzymania takiego miejsca, a jest ich jak na lekarstwo.


Mimo wszystko spodobało mi się kilka roślin, a właściwie ich połączeń kolorystycznych.


 

Ta sama pracownia projektowa, popełniła, w Londynie jeszcze jeden ogród pod dachem. Jeśli tam dotrę napewno zdam wam z niego relację...


Ocenę tego miejsca pozostawiam Wam moi drodzy. A jeśli kiedyś będziecie w Londynie zapraszam na Fenchurch Street 20  EC3M, bo same widok stolicy Wielkiej Brytanii, z góry zrekompensuje wam wiele.



Po wszystkim udałam się na Lunch, w jedno z bardziej uroczych miejsc w City- ale o nim kiedy indziej... Stay tuned!

 

Pozdrawiam serdecznie
XOXOXO

PS. To byłyby naprawdę ciekawy ogród, gdyby wyjąć go z pod dachu, i przykleić do jakiegoś uroczego miejskiego domku.


2 komentarze :

  1. Trudno oceniać po zdjęciach, wygląda to dość ciekawie. Niewątpliwie pomysł fantastyczny i wart naśladowania. Może na prawdziwy efekt trzeba poczekać. Nigdy nie byłam w tak ekstremalnie urządzonym ogrodzie, chętnie zobaczyłabym go z bliska. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda pomysł bardzo ciekawy. Wybór roślin trochę mniej, no ale cóż...może jak mówisz na efekty trzeba poczekać. Pozdrawiam :)

      Usuń