Ogarnięta dziwna potrzeba posiadania tej pięknej rośliny, tuż po powrocie do UK rozpoczęłam poszukiwania swojego Storczyka.
Dość szybko trafiłam na ten gatunek w sklepie znanym raczej z produkcji tanich mebli, niż roślin domowych... Ze sklepowej półki krzyczała wręcz do mnie 'Weż mnie do domu!'. Cóż zatem było robić? Przygarnęłam ją, i... jest!
Niestety ta drapieżna dama, przeprowadzkę do nowego domu dość mocno odchorowała. Kwiaty szybko opady a sama roślina wydawała się zamierać. Wciśnięta w kąt parapetu, często niepodlewana - tak ogrodnicy tez zapominają podlewać własnych roślin, i zdarza im się to znacznie częściej niż myślicie. Przeszła swoisty okres spoczynku, i w okresie letnim zaczęła wypuszczać nowa pseudo-bulwę. Uznałam wówczas ze może warto dać jej jeszcze jedna szanse, a co za tym idzie więcej podlewać.
Pseudo-bulwa rosła, i rosła, a wraz z nią, wzrastał nowy pęd kwiatowy. Kilka dni temu w końcu rozkwitł. Mam nadzieje ze brązowo- żółte kwiaty utrzymają się teraz znacznie dłużej.
Kilka tygodni temu do mojego domu trafił też inny, tym razem bardzo tajemniczy przybysz.
Orchidea została adoptowana, a właściwie trafiła do rodziny zastępczej tylko na chwile wprost z mojej pracy.
Od kiedy pamiętam w okresie zimowym wypuszczała pęd kwiatowy, jednak dość niskie temperatury u nas w pracy sprawiały, ze nigdy nie mogła rozwinąć skrzydeł, a właściwie kwiatów, gdyż pęd kwiatowy dość szybko zamierał.
Roślina była z nami od zawsze. Prawdopodobnie pochodzi z zamierzchłych czasów, gdy gościliśmy u siebie wystawę tajskiej ambasady. A co za tym idzie imponującą kolekcje storczyków pochodzących z tego kraju. Niestety przez lata zaginęła jej oryginalna etykieta z nazwą, dlatego też nie wiemy co to za gatunek. Roślina sama w sobie jest całkiem spora jak na storczyka.
Liście są znacznie większe, i bardziej sztywne (skórzaste) niż u np. Phanaelopsisa. Brak kwiatów też nie pomaga w jej identyfikacji. Wpadliśmy zatem na pomysł by roślinę przenieść w dużo cieplejsze miejsce, by w końcu zakwitła, a tym samym mielibyśmy chociaż cień szansy na jej poprawna identyfikację. Tym sposobem Storczyk trafił do mojego mieszkania.
Pomysł okazał się strzałem w 10, gdyż roślina, a właściwie jej pęd kwiatowy rośnie niczym wściekły. Wciągu ostatnich dwóch tygodni podwoił swoją długości, oraz dodatkowo zaczyna wypuszczać sporo pędów bocznych, co stanowi spore zaskoczenie, gdyż obstawialiśmy roślinę raczej o pojedynczym pędzie kwiatowym.
Orchidea została adoptowana, a właściwie trafiła do rodziny zastępczej tylko na chwile wprost z mojej pracy.
Od kiedy pamiętam w okresie zimowym wypuszczała pęd kwiatowy, jednak dość niskie temperatury u nas w pracy sprawiały, ze nigdy nie mogła rozwinąć skrzydeł, a właściwie kwiatów, gdyż pęd kwiatowy dość szybko zamierał.
Roślina była z nami od zawsze. Prawdopodobnie pochodzi z zamierzchłych czasów, gdy gościliśmy u siebie wystawę tajskiej ambasady. A co za tym idzie imponującą kolekcje storczyków pochodzących z tego kraju. Niestety przez lata zaginęła jej oryginalna etykieta z nazwą, dlatego też nie wiemy co to za gatunek. Roślina sama w sobie jest całkiem spora jak na storczyka.
Liście są znacznie większe, i bardziej sztywne (skórzaste) niż u np. Phanaelopsisa. Brak kwiatów też nie pomaga w jej identyfikacji. Wpadliśmy zatem na pomysł by roślinę przenieść w dużo cieplejsze miejsce, by w końcu zakwitła, a tym samym mielibyśmy chociaż cień szansy na jej poprawna identyfikację. Tym sposobem Storczyk trafił do mojego mieszkania.
Pomysł okazał się strzałem w 10, gdyż roślina, a właściwie jej pęd kwiatowy rośnie niczym wściekły. Wciągu ostatnich dwóch tygodni podwoił swoją długości, oraz dodatkowo zaczyna wypuszczać sporo pędów bocznych, co stanowi spore zaskoczenie, gdyż obstawialiśmy roślinę raczej o pojedynczym pędzie kwiatowym.
O postępach w rozwoju kwiatów będę oczywiście donosić.
A póki co pochwalcie się Waszymi Storczykami.
Pozdrawiam serdecznie
XOXOXO